Auschwitz, Birkenau, Majdanek. Ludzie ludziom
zgotowali ten los. Warto tam pojechać. Nie ze szkolną wycieczką
w wieku lat nastu. Bo wtedy można nie zauważyć
najważniejszego... Trzeba pojechać wtedy, kiedy się ma więcej
lat, kiedy się czuje, że życie jest jakoby naprawdę w Twoich
rękach...
Bo co tam zobaczysz wtedy?
Ja pojechałem kilka miesięcy po tym, jak zachwyciłem się
OBECNOŚCIĄ PANA. Wielka euforia. Bóg tak blisko – w moim sercu,
w moim życiu, żywy w mojej rodzinie i pośród moich przyjaciół.
Co za szczęście, że za 7 lat mogę mu służyć całym moim życiem...
A tu – w Oświęcimiu... spadłem na ziemię. Kilka dni nie mogłem
nic jeść. Z Wadowic (tu jest Dom Okresu Wstępnego pallotynów) do
Oświęcimia nie jest daleko...
Napatrzyłem się na na osobiste rzeczy ludzi skazanych na śmierć
za to, że żyją; na piękne włosy kobiet i dzieci... niestety nie
na ich delikatnych głowach np. na zdjęciach, ale w wielkich
pojemnikach przygotowanych do tego, by wysłać je do fabryki, w
której robi się poduszki...
Czyli co zobaczyłem?
Zobaczyłem, że z Wadowic do Oświęcimia nie jest daleko. Że z
wielkiego szczęścia w sercu, że BÓG JEST, do rozpaczliwego
pytania: GDZIE BÓG BYŁ, jak z prysznica w Birkenau zamiast
choćby zimnej wody leciał niosący śmierć gaz, też może być
bardzo blisko...
Ale wiem, gdzie Bóg był. Był, to źle powiedziane. Wiem, gdzie
JEST. Jest najbliżej tych, którzy cierpią, którzy są
bezbronni...
Może właśnie dlatego tyle cierpienia na tej ziemi, tyle
nieochronionych istnień, byś łatwiej dostrzegł Jego...
xp